Jan Sehn uważał KARANIE ZBRODNIAZRY NAZISTOWSKICH za nakaz sumienia ludzkości i bezwzględny obowiązek wszystkich państw!
O autorze pisałem już w PD (13 lutego 2019 r.) – przy okazji innej jego książki, śpieszę zatem donieść i o tej najnowszej, gdyż warta jest tego. Czyta się ją jak kryminał, choć jest wynikiem wnikliwych badań naukowych Filipa Gańczaka.
Autor – przypomnę – ur. w 1981 roku, jest absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktorem nauk politycznych, specjalizującym się w tematyce niemieckiej i polsko-niemieckiej, która – jako germaniście – jest mi szczególnie bliska.
Zatem gorąco zachęcam do zapoznania się z jego nową książką, która pozwala zrozumieć, dlaczego wielu nazistowskich zbrodniarzy zostało ukaranych tylko w ograniczonym stopniu, albo w ogóle nie, (abstrahując oczywiście od procesu norymberskiego, który w tej książce został przypomniany). A w ogóle, to jest w niej wiele bardzo ważnych rozdziałów, dotyczących zbrodniczych działań m.in Gotha, Hössa, Bühlera, Maurera, Liebehenschela, Marii Mandl i innych. Aż skóra cierpnie, gdy się czyta o ich przepotwornych czynach, niemieszczących się w głowie, mimo iż wiele lat upłynęło od ich dokonania.
W książce są również ilustracje tych zbrodniarzy, już w więziennych ubraniach; jest bogata bibliografia, doskonale opracowane przypisy oraz indeks osób. Wszystko to stwarza możliwość poszerzenia wiedzy na temat poruszonych w niej faktów i w oparciu o podane źródła. Filip Gańczak naprawdę potrafi PISAĆ, w związku z czym jego książkę chłonie się z wypiekami na twarzy, jakby to była proza literacka, a nie relacja o straszliwych i – niestety – PRAWDZIWYCH wydarzeniach.
Przywołuje w pamięci przede wszystkim Auschwitz, lecz nie dotyczy tylko tego jednego, okrutnego miejsca kaźni. Oby opisane przez autora zbrodnie – NIGDY WIĘCEJ NIE MIAŁY MIEJSCA, NIGDY WIĘCEJ SIĘ NIE POWTÓRZYŁY. O zapomnieniu nie może być mowy! Tak odczytuję książkę Filipa Gańczaka i słowa prof. Sehna, na które powołałem się na samym początku.
Książka jest bardzo ładnie i starannie wydana, w twardej oprawie, w zręcznym formacie, z barwną okładką, na której bohater jest widoczny w grupie swoich współpracowników. (Szkoda tylko, że teraz nie drukuje się na okładkach ceny książek. Może warto by do tej tradycji wrócić?).
Kim w ogóle był JAN SEHN? Przede wszystkim Człowiekiem, który całe swoje życie poświęcił ściganiu i ujawnianiu zbrodni hitlerowskich faszystów i dążył do ich ukarania. Z wszystkich sił potępiał tych, którzy mordowali i bestialsko zabijali swoje ofiary, bez jakiegokolwiek powodu i sądu. Jan Sehn był ekspertem w praktyce kryminalistycznej. Znajomość zagadnienia „doprowadziła” go do tytułu „Profesora”. (W książce znalazł się dokładny opis jego kariery naukowej, choć sam zainteresowany wolał, gdy zwracano się do niego per Panie Sędzio).
Przez wiele lat pozostawał w ścisłym kontakcie z Komisją Badania Zbrodni Niemiecko-Hitlerowskich w Oświęcimiu – bo tak brzmiała jej oficjalna nazwa, gdy po raz pierwszy zebrała się już 29 marca 1945 roku w Krakowie, a w jej skład wchodzili politycy, naukowcy, a także znani ludzie kultury, jak np. pisarka Zofia Nałkowska. Był też w swoim niedługim życiu szefem, m.in. Instytutu Ekspertyz Sądowych.
Bohater książki Gańczaka (od roku 1937, kiedy zdał egzamin sędziowski) uważany był za zdolnego prawnika i od początku swej kariery miał opinię bardzo pracowitego sędziego śledczego. Po wojnie, bardzo przydały mu się jego dobre relacje, m.in. Józefem Cyrankiewiczem, „wiecznym premierem” – razem bowiem studiowali prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Gańczak opisuje Auschwitz i Birkenau już po wyzwoleniu. Przypomina Alfreda Fiderkiewicza, pierwszego dyrektora Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce (potem przeszedł do dyplomacji). Relacjonuje też przedwojenny proces Bolesława Drobnera; wówczas Sehn pomagał w czynnościach procesowych prowadzonych przeciwko oskarżonemu. Był też głównym sędzią śledczym w procesie skazanych po wojnie w Polsce zbrodniarzy; w książce (w protokołach) ukazany zostaje cały mechanizm motywów ich działalności. Przy czym nikt z nich nie przyznaje do winy, a powołują się na otrzymane rozkazy i realizację zatwierdzonych „przez górę” obozowych regulaminów. Gańczak, jak wytrawny prokurator, ujawnia w swej książce mechanizmy prowadzonego dochodzenia, które doprowadzają do słusznego skazania winnych. Dowody ich zbrodni zostają jednoznacznie udowodnione, a wydane wyroki wykonane.
Jednak nikt i nic nie przywróci życia, ani nie ukoi cierpień ofiarom zbrodniarzy. DOBRZE, ŻE PRZYNAJMNIEJ CZĘŚĆ NAZISTOWSKICH OPRAWCÓW, bałwochwalczych wyznawców nazizmu i Hitlera, doczekało się osądzenia i kary!
Książka Filipa Gańczaka przypomina te straszne chwile i dokumentuje to, co nigdy nie powinno się wydarzyć! Przedstawia zasługi Jana Sehna w doprowadzeniu do skazania pojmanych zbrodniarzy (w znacznej WIĘKSZOŚCI NA KARĘ ŚMIERCI); ukazuje skomplikowane mechanizmy zbierania dowodów i sposoby ich analizowania. Po to, aby pokazać całą prawdę o nieludzkim traktowaniu w obozach niewinnych ludzi!
Panie Doktorze – zwracam się do autora – NIECH PAN PISZE DALEJ TAKIE KSIĄŻKI – BOWIEM SĄ RZECZY, KTÓRE NIGDY NIE POWINNY ZOSTAĆ ZAPOMNIANE.
—
Filip Gańczak: JAN SEHN. Tropiciel nazistów, Wydawnictwo „Czarne”, s. 262, Warszawa 2020
Drogi Karolu. Przeczytałem twój tekst jak zwykle z zainteresowaniem, ponieważ potrafisz w krótkiej formie wypunktować wszystko co najważniejsze w recenzowanym tekście, i tym samym zachęcić do lektury nawet czytelników nieobeznanych z problemem. Gratuluję i pozdrawiam – Szymon Koprowski.